Był rok 2015. Spadłam że schodów. Miałam zbite biodro i nadgarstek. Krwiak na biodrze wchłaniał się kilka miesięcy. Ale przeszło... rok później, w maju złapała mnie rwa kulszowa. Nie mogłam jej doleczyć o tak się zaczęło. Leki, zastrzyki, ortopeda, rezonans jeden, drugi, jakieś rehabilitacje. A ze mną coraz gorzej. Pracuję, bo muszę, chociaż coraz gorzej mi się funkcjonuje. Prof. z Warszawy powiedział, że to nie torbiele dają efekt bólu... zlecił rehabilitację. Po niej jeszcze gorzej.
Znasz kogoś, kto powinien przeczytać tą historię? Udostępni ją